Monday 26 October 2015

[PL] Uwiklanie

Dzisiaj popisze sobie o... sensacyjnym kryminale.
No nie wiem nawet do czego ten tytul zakwalifikowac. Zygmunt Miloszewski, "Uwiklanie". Tak, to kryminal, sensacja, zagadka, dochodzenie, troche opowiesci o pracy prokuratora. Bowiem glowny bohater, ktorego juz nie pamietam z miana, jest przedstawicielem tego urzedu. Mam nadzieje, ze nikogo nie obrazam, ani nie krzywdze bardziej dotkliwie niz zrobil to sam autor. Zartuje sobie teraz, a moze nie. Sami zdecydujecie, jak przeczytacie ksiazke. Ale do rzeczy. Uwiklanie samo w sobie jest czescia serii (o czym nie wiedzialam). Problem w tym, ze mam pozostale czesci, szczerze powiedziwszy, nie wiem czy tak predko po nie siegne (jak po kryminaly Konatkowskiego, ktore polknelam z marszu). Kolejnym gozdzikiem w butonierce sa sami bohaterowie. Niby z nimi nic sie nie dzieje, normalne polskie zycie. Polskie czy nie? A moze juz lekko przesycone "zapaszkiem" europeizacji. To normalne, ze kultury, sztuki, tradycje przenikaja sie. Absolutnie normalne...
Sama mam na codzien to "przemieszanie z poplataniem". Ale pomimo zachety (mniej niz rekomendowanie) ze strony kolezanki, ze to "taka" fajna ksiazka. Lekka, przyjemna, intrygujaca, zaskakujaca, itp. Mi wydala sie troche meczaca. Mowie troche, bo jednak ja przeczytalam, a nie zmeczylam. Oj, nie zapomne Upiorow Czarnobyla jeszcze dlugo...

Terapie grupowe, albo grupopodobne.
Pomysl dobry. Nic tylko czekac na nasladowcow, bo na pewno sie "zainspiruja". Przedstawienie poszczegolnych postaci, tez nie jest zle. Rozdraznilo mnie czepianie sie pierdol, bo tak moge to okreslic jednoznacznie. Normalne, ze kazdy zwraca uwage na drobiazgi. Szczegolnie takie rzucajace sie nam bezposrednio w oko, ktore nas osobiscie dotycza, bo wlasnie to nas boli najbardziej. Ale znowu rozmnienia sie na drobne przy spranych koszulkach i slipach, nie ma wiekszego sensu. Natomiast juz wiekszy sens maja proby zrobienia z kryminalu/sensacji, powiesci z watkiem mocno erotycznym. No zalezy, co kogo kreci. Rzymianki, zwiewne szmatki i male cycki mnie nie kreca. Juz ja bym mogla powiedziec co mnie interesuje w mezczyznach. Chociaz jak widze ladne, kobiece nogi, albo smukla szyje, to tez mi milo popatrzec. Piekno potrafi wystepowac we wszystkich aspektach zycia, otoczenia, no nie wazne. Na szczescie momenty fantastyczno-erotyczno-doznaniowe nie sa az tak rzucajace sie w oczy. Taka moda. Tak, Grey'a czytalam.
I co z tego, ze moze ksiazke czytalo sie troche wolno, bo jakos nie tesknilam do niej po odlozeniu na bok, i nagle zmywanie garow, odkurzanie, pranie, prasowanie, wydalo mi sie bardzo potrzebne i konieczne w tej chwili. Nie zachwycil mnie styl pisarski autora. Nie porwala mnie fabula i ogolnie calosc. Nie ujely mnie za serce zachwyty nad otaczajacym bohatera swiatem miejskich zakamarkow i architektonicznych odkryc.

Podobienstwa, ktore nie sa nimi, a jednak moga byc...
Jestem za wielkim ignorantem (i zdaje sobie z tego sprawe), zeby sie nawet zaczac zastanawiac czy autorzy powiesci, opowiadan, i innych form literackich, socjalizuja sie na sportkaniach, rautach czy chociaz w knajpie na piwie, z innymi przedstawicielami socjety. Pewnie to robia. Normalni ludzie sie jednak socjalizuja choicazby w minimalnym stopniu. Owa komunikacja spoleczna skutkuje naciekami inspiracji z innych dziedzin tworczosci. Oczywiscie o tym tez mozemy porozmawiac, jak stary budynek wplynal na nasze postrzeganie swiata. Albo jak wizyta w muzeum malarstwa, uderzyla po psychice degustatorow. Ale mi sie nie chce. Starczy, ze autorzy te motywy wplataja w swoje dziela (czasem mniej lub bardziej zgrabnie). ALe ja znowu odbiegam od tematu.

Generalnie ksiazka moze byc. Swiadcza o tym jakies informacje o serialu na podstawie historii z tymze bohaterem w roli glownej. Mowie szczerze, ze nie wiem - nie ogladam telewizji. Konstrukcja samej lektury skojarzyla mi sie z przedbiegami w konkursie na scenariusz, ale na szczescie, to tylko moje wrazenie. Bohaterowie wydaja mi sie papierowi, miejsca opisane ze zdjecia. Ale sama atmosfera, wydarzenia, postaci, pozostawily taki posmak smutku, ponuractwa, narzekania. No nie wiem jak to okreslic. Wczoraj skonczylam czytac dosyc smutna ksiazke, ale ona nie miala tej "szarosci", ktora tkwi w czlowieku. Byla smutna, mroczna, wrecz dolujaca, ale nie szara.

Pragne podkreslic, ze tekst powyzej, to nie jest pisanina na szybko, na swiezaka. Uwiklanie przeczytalam jakis czas temu. Gdybym napisalam o moich wrazeniach od razu, to nie byla bym az tak laskawa i poprawna politycznie. Jak to sie mowi? Ostra jazda, bez trzymanki. Tak, uwazam, ze tej pozycji mam sporo do zarzucenia. Nawet sam brak zdecydowania bohaterow. Albo w te, albo w inna. Ale zycie tak nie dziala, zawsze trzeba podejmowac jakies decyzje. Chociaz nie powiem, autor jest konsekwentny... Pojawila sie burza, piorun, i kogos trafilo. Moze nie tak widowiskowo, ale trafilo.
... Mnie tez trafilo. Za kazdym razem gdy... (Sami do tego dojdziecie)

Czy polecam? Jak chcecie. Siegajac po ten tytul nie mialam zadnych oczekiwan. Nie zaskoczyla mnie niczym, nie zachwycila, nawet nie rozczarowala. Taka wyrazowa papka do poczytania. Moze nie papka, bo jezykowo poprawna i poukladana. Czytalam w zyciu rozne rzeczy. Mam wrazenie, ze troche mnie psychicznie wymeczyla. Nie sam pomysl, rozwiniecie, pociagniecie pedzlem (a nie, to nie tu)... piorem. Ale styl pisarza.
Mozliwe, ze troche pojechalam. Najlepiej bedzie, jak sciagniecie fragment ksiazki i sami sie przekonacie.

Dziekuje za uwage i pozdrawiam. Wszelkie lapsusy, literowki, pomylki, sa przypadkowe. :) A modyfikacjie wyrazowe sa celowe.

Thursday 1 October 2015

Czy ksiazka moze byc blyskotliwa?

Nie!
Ksiazka nie moze byc byskotliwa, poniewaz to przedmiot nieozywiony, kupa papieru, farby drukarskiej. To dlaczego ludzie pisza o (tutaj) ksiazce: "Urocza, kapitalna, wesoła, błyskotliwa książka do przeczytania jednym tchem (...)". A wystarczy zmienic kilka wyrazow, dodac przecinek, np.: "(...) blyskotliwa w formie, ksiazka (...)"? Nie, nie ma ksiazek blyskotliwych, bo inaczej mialabym z kim porozmawiac.